Rocznica 17 września 1939 r. w Parku Jordana

Uroczystość poświęcona

pamięci ks. Zdzisława Peszkowskiego

i ofiar agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r.

w Parku Jordana

Migawki z uroczystości:


Filmy – fragmenty uroczystości na YouTube:

Odsłonięcie pomnika ks Z Peszkowskiego

Katyń – Roman Hnatowicz

10 KWIETNIA 2010 – wiersz Alicji Kondraciuk

Ks. Prałat Zdzisław Peszkowski (1918 – 2007). Biogram

Jutro w Krakowie w Parku Jordana ( od godz. 14.50)

Uroczystość poświęcona pamięci ks. Zdzisława Peszkowskiego

i ofiar agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 r.


Ks. Prałat Zdzisław Peszkowski (1918 – 2007). Biogram


Zdzisław Peszkowski urodził się w Sanoku dnia 23 sierpnia 1918 r. w rodzinie szlacheckiej Peszkowskich herbu Jastrzębiec. Ojciec Zygmunt, matka Maria z Kudelskich, miał dwóch młodszych braci: Wiesława i Bolesława. W Sanoku spędził dzieciństwo i młodość, uczęszczał do szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum, które ukończył zdaniem egzaminów maturalnych w 1938 r. W tym czasie zaangażował się w pracę w Związku Harcerstwa Polskiego, był m. in. drużynowym II Drużyny Harcerzy hufca sanockiego i organizatorem ruchu zuchowego. Przynależność do ZHP podkreślał przez całe życie, nosząc już jako żołnierz i kapłan krzyż harcerski. Należał do „Sodalicji Mariańskiej”, przyrzeczenie wstępne złożył przed otoczonym czcią obrazem Matki Bożej w Sanockiej Farze.

Po maturze odbył roczną służbę wojskową w Szkole Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. W kampanii wrześniowej 1939 r. służył w 20 Pułku Ułanów. Po agresji ZSRR na Polskę 17 września, pułk znalazł się w strefie działań armii sowieckiej i prawie w całości dostał się do niewoli. Jeńców, wśród których był podchorąży Peszkowski, zgromadzono w Pomorzanach, a następnie etapami przewieziono do obozu NKWD w Kozielsku. W kwietniu 1940 r. rozpoczęły się wywózki jeńców z Kozielska. Żaden z Polaków nie wiedział wówczas, że oficerowie wywożeni są do Katynia i tam mordowani. Transport więźniów Kozielska z dnia 12 maja 1940 r. nie trafił do Katynia, lecz do obozu w Pawliszczew – Borze, a następnie w Griazowcu. W tej grupie więźniów znalazł się Zdzisław Peszkowski.

W Griazowcu Peszkowski doczekał wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej 22 czerwca 1941 r., a po zawarciu 31 lipca t. r. układu Sikorski – Majski i tzw. „amnestii” dla więzionych w Sowietach Polaków zasilił szeregi dowodzonej przez gen. Władysława Andersa Armii Polskiej w ZSRR.

9 września 1941 r. Zdzisław Peszkowski dotarł do Tockoje, gdzie otrzymał przydział do odtwarzanego 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Zgodnie z rozkazem zaangażował się w pracę oświatową służącą odtworzeniu ułańskich tradycji pułkowych, a także działalność kręgu starszoharcerskiego „Podkówka”.

Po ewakuacji w 1942 r. wraz z wojskiem i tysiącami cywili z ZSSR do Persji (Iranu), ułan Zdzisław Peszkowski stał się żołnierzem Armii Polskiej na Wschodzie, znanej następnie jako II Korpus Polski. Z armią Andersa przeszedł szlakiem przez Środkowy i Bliski Wschód, na pancerniaka szkolił się w Palestynie, Egipcie i Iraku. Awansowany do stopnia porucznika a następnie rotmistrza dowodził kompanią w 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, jednostką już zmechanizowaną. W kampanii włoskiej nie wziął udziału.

W 1943 r., przed przerzuceniem II Korpusu na Półwysep Apeniński, rozkazem dowództwa został skierowany do pracy z młodzieżą. Doświadczenie harcerskie wykorzystał organizując kształcenie i wychowanie młodzieży polskiej, którą razem z wojskiem udało się wyprowadzić z nieludzkiej ziemi. Jako harcmistrz ZHP organizował dla niej szkoły i drużyny harcerskie. Działał najpierw w Iranie (Teheran) i Palestynie, a następnie w Afryce Wschodniej (Tanganika, dziś Tanzania) oraz w Indiach.

W 1947 r., żegnając wracającą do Kraju młodzież, prosił wychowanków o zachowanie wierności harcerskim ideałom w najtrudniejszych nawet okolicznościach. Zdemobilizowany Peszkowski, jak wielu zagrożonych represjami weteranów PSZ na Zachodzie, pozostał na emigracji. Początkowo zamieszkał w Anglii, gdzie podjął studia na Oksfordzie.

W 1950 r. wstąpił do Polskiego Seminarium Duchownego im. Św. Cyryla i Metodego w Orchard Lake, związanego z Uniwersytetem Winsconsin w Detroit w stanie Michigan (USA), gdzie uzyskał stopień magistra teologii.

5 czerwca 1954 roku, w 36 roku życia, przyjął święcenia kapłańskie w katedrze w Detroit z rąk ks. kardynała Edwarda Mooney’a i rozpoczął pracę naukowo – dydaktyczną w fakultecie Polonijnych Zakładów Naukowych w Orchard Lake; własne studia kontynuował na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie w Londynie i w Stanach Zjednoczonych.

Od końca 1954 r. do wiosny 1956 r. ksiądz Zdzisław Peszkowski był ofiarą wymierzonych przeciwko niemu tajnych działań komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, prowadzonych przez Wydział IV Departamentu III, zmieniającego nazwy stalinowskiego ministerium opresji: MBP — KdsBP — MSW. Młody ksiądz znalazł się w zainteresowaniu aparatu bezpieczeństwa głównie jako „były komendant polskiego harcerstwa w Indiach”. Represje i prowokacje, bazujące m. in. na wiedzy służb specjalnych o pomocy udzielanej przez księdza Peszkowskiego rodakom w Kraju i dotykające najbliższe mu osoby: matkę Marię, brata Bolesława, wychowanków, stanowią ilustrację perfidii działań komunistycznej bezpieki. W kwietniu 1956 r., w zmieniającej się sytuacji politycznej, funkcjonariusze Departamentu III KdsBP, zamknęli sprawę Zdzisława Peszkowskiego, motywując to nie dopatrzeniem się w jego działalności prób organizowania młodzieżowego ruchu antykomunistycznego. Dalsze zainteresowanie peerelowskich służb specjalnych księdzem było związane z jego przyjazdami do Polski i koncentrowało się na kwestiach wizowych, ale Zdzisław Peszkowski niezmiennie pozostawał dla SB wrogiem komunizmu.

Ojczyznę po wojennej epopei i latach wychodźstwa ksiądz Zdzisław Peszkowski zobaczył dopiero po Październiku 1956 r. Wówczas po blisko dwudziestu latach od rozstania spotykał się z matką i jako gość zza oceanu odprawił mszę prymicyjną w rodzinnym Sanoku. W 1959 r. Zdzisława Peszkowski otrzymał obywatelstwo USA.

W okresie istnienia PRL Zdzisław Peszkowski przyjeżdżał jeszcze wielokrotnie do Kraju, jako przewodnik wycieczek polonijnej młodzieży i w celu odwiedzenia rodziny. Przez szereg lat przekazywał pomoc od amerykańskiej Polonii dla Kościoła w komunistycznej Polsce, osobiście kontaktował się z Kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Szczególną uwagę władz wzbudzały organizowane przez księdza — po 1956 roku przez ćwierćwiecze — objazdowe pielgrzymki z Orchard Lake do Polski, w trakcie których zwiedzano m. in. Kraków, Warszawę, Gdańsk czy Zakopane. Patriotyczny charakter tych wypraw — a ksiądz korzystając z pobytów w Europie organizował również wyjazdy na Monte Cassino — niepokoił aparat bezpieczeństwa, który roztaczał nadzór na pielgrzymami i księdzem, kontrolując go jawnie na milicji i w sposób skryty inwigilując. Wierny prawdzie harcerz i kapłan nie krył w rozmowach prywatnych negatywnego stosunku do komunizmu, co odnotowywali podsłuchujący go agenci.

W 1968 r. MSW postanowiło zablokować przyjazdy księdza do Polski, ale obawa władz przed kompromitacją niedojściem do skutku popularnej wśród amerykańskiej Polonii pielgrzymki wzięła górę i wizy dalej niewygodnemu duchownemu wydawano. Dwa lata później przyjechał do Polski na pogrzeb matki.

W 1970 roku otrzymał godność prałata domowego Ojca Świętego.

W kolejnych latach w PRL wnioski wizowe księdza nadal traktowano podejrzliwie, korespondując na ich temat w MSW, jak w 1978 r., kiedy na pytanie Biura Paszportów MSW, Departament I MSW, czyli wywiad PRL, odpowiedział, iż Peszkowski nigdy nie figurował w jego kartotece. Szykany związane ze staraniami o przyjazd do ojczyzny, odnotowane są w Aktach osobowych cudzoziemca, stanowiących dowód miałkości systemu komunistycznego, który jednak nie był w stanie przeszkodzić księdzu w wypełnieniu misji patriotycznego wychowania pokoleń Polaków.

W 1988 r. ksiądz Prałat Zdzisław Jastrzębiec–Peszkowski po raz pierwszy stanął w Katyniu nad ciałami pomordowanych współtowarzyszy niewoli z Kozielska.

Od powrotu na stałe do Ojczyzny w 1990 r., jako kapelan Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie prowadził intensywne działania na rzecz upamiętnienia zbrodni katyńskiej i zintegrowania wokół tej sprawy środowisk w kraju i poza jego granicami. Walczył o prawdę, pamięć i sprawiedliwe osądzenie zbrodni dokonanych na Wschodzie. Podczas podróży do Rosji domagał się informacji o zbrodni, rzetelnego śledztwa i zarazem czynił znaki wybaczenia i pojednania. Jego przesłanie w sprawie katyńskiej, tkwiące w doświadczeniu indywidualnym, świadomości historycznej i refleksji ekumenicznej, zawsze dopełniał jego osobisty akt wybaczenia i wezwanie do pojednania.

Ks. Prałat Zdzisław Jastrzębiec — Peszkowski był autorem wspomnień: „Z grodu nad krętym Sanem ruszył w szeroki świat”, „Wspomnienia jeńca z Kozielska”; książek: „Pamięć Golgoty Wschodu”, „Ojcze Święty – powiedziałeś nam…”; „…i ujrzałem doły śmierci. Charków. Miednoje. Katyń” oraz kilkuset innych opracowań, rozpraw, broszur i artykułów poświęconych teologii, filozofii, historii Polski, literaturze, sprawom moralnym i narodowym.

Uhonorowany odznaczeniami i tytułami, m. in. medalem Komisji Edukacji Narodowej i pośmiertnie Złotym Medalem Zasługi dla Policji. Był obywatelem honorowym miast: Grudziądza, Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Białegostoku, Piotrkowa Trybunalskiego, Piastowa, Połczyna Zdroju i rodzinnego Sanoka; także Honorowym Obywatelem Województwa Opolskiego. Doktor honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego Bobolanum w Warszawie oraz Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie w Londynie.

W styczniu 2006 r. Sejm RP przez aklamację poparł jego kandydaturę do pokojowej Nagrody Nobla.

Zmarł w Aninie 8 października 2007 r.; 16 października został pochowany w krypcie Świątyni Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie.

Witold Wasilewski

/BEP IPN/

Krakowianie walczą z błędami i wypaczeniami

Dwie błędne nazwy

Wiem, że poniższy tekst może być porównywany do głosu wołającego na puszczy, ale z drugiej strony marszałek Józef Piłsudski radził, aby nie dawać wiary tym, którzy twierdzą, że nie warto bić głową w mur; zdarza się bowiem, iż po wpływem konsekwentnego i uporczywego działania (w tej sytuacji werbalnego) może on upaść.

Sprawa dotyczy błędnych nazw, jakich większość krakowskich (a za nimi ogólnopolskich) mediów używa wobec stojącego pod Wawelem Krzyża Narodowej Pamięci, nazywając go Katyńskim oraz miejsca wiecznego spoczynku prezydenckiej pary Lecha i Marii Kaczyńskich określając je – również błędnie – jako kryptę pod wieżą Srebrnych Dzwonów.

Zacznę od drugiego przypadku. W krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów pochowany jest tylko i wyłącznie Józef Piłsudski. Lech Kaczyński z małżonką spoczęli natomiast w jej przedsionku, który należy jak najszybciej ochrzcić. Najczęściej proponowane nazwy dla tej krypty to: Smoleńska (ewentualnie Ofiar Katastrofy Smoleńskiej), Katyńska i Prezydencka. Im szybciej zostanie wybrana któraś z nich (lub jeszcze inna), tym lepiej, bo prawidłowe określanie jej mianem przedsionka nie licuje z rangą, jaką uzyskała po 18 kwietnia br.

Na placu Ojca Adama Studzińskiego, przed „harcerskim” kościółkiem pw. Świętego Idziego stoi zaś Krzyż Narodowej Pamięci. Wzniesiono go w maju 1990 roku staraniem Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa oraz Zarządu Regionu Małopolska NSZZ „Solidarność”.

Wprawdzie na poprzecznej belce widnieje napis „Katyń” i daty 1940 oraz 1990, a odsłonięcie oraz poświęcenie odbyło się w 50. rocznicę zbrodni popełnionej przez NKWD na polskich oficerach, to jednak ramiona tego krzyża obejmują wszystkie ofiary komunizmu z lat 1939-1989, o czym można przeczytać na stojącym przed nim kamieniu.

Byłbym wdzięczny wszystkim dziennikarzom, a także wypowiadającym się publicznie osobom, aby – parafrazując sławne sformułowanie Cypriana Kamila Norwida – zechciały w przypadku tych dwóch miejsc „odpowiednie dać rzeczy słowo”

dr Jerzy Bukowski hm

przewodniczący Komitetu Opieki

nad Kopcem Józefa Piłsudskiego

Wawelska żenada

Czy władze państwowe mogą obniżyć rangę poważnej uroczystości, którą same przygotowują?

Wojewoda małopolski Stanisław Kracik właśnie udowodnił, że jest to możliwe. Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej otrzymują bowiem od nich zaproszenia na zaplanowaną na 10 września uroczystość odsłonięcia i poświęcenia w wawelskich podziemiach tablicy z nazwiskami wszystkich osób, które zginęły 10 kwietnia pod Smoleńskiem e-mailem i z błędną nazwą krypty.

Pomimo że tablica jest już od dawna gotowa, a termin był również ustalony kilka tygodni temu, nie rozesłano odpowiednio wcześniej tradycyjnych zaproszeń drogą pocztową lub przez kurierów, Małopolski Urząd Wojewódzki nie potrafił zaś skompletować listy adresowej.

W dodatku w wysyłanych w ostatniej chwili e-mailach i esemesach jest mowa o odsłonięciu tablicy w krypcie pod wieżą Srebrnych Dzwonów, podczas gdy będzie ona zamontowana tam, gdzie spoczywają Maria i Lech Kaczyńscy, czyli w jej przedsionku, któremu nb, jak najszybciej należałoby nadać jakąś nazwę, np. Smoleńska, Katyńska, Prezydencka.

I tak oto wzniosłość miesza się z typowo polską prowizorką, co z pewnością nie służy randze poważnej ceremonii religijno-patriotycznej.

Jerzy Bukowski